wtorek, 17 września 2013

złoty środek



Nie mam nastroju na pisanie. Przez 2 tygodnie nie było czasu, nie było chęci na odwiedzenia bloga, odwiedzenie Was. W ogóle jakoś trudno mi się rozruszać. Nie mogę się zorganizować. Przekładam książki z jednego stosu na drugi i zastanawiam się, jaki jest dzień tygodnia. Wszystko wraca-poranne wstawanie, dojazdy, uczenie się w szatni i na dworcu, nieprzespane noce.
Dieta-to co u mnie najważniejsze, wyznacznik nastroju, sukcesów i porażek-tak sobie. Niby troszkę już schudłam, ale wciąż jestem tak daleko od celu... Wciąż widzę siebie grubą i mam wrażenie, że tak zostanie już zawsze, bo mimo codziennych starań bez przerwy zaliczam wpadki. Muszę się skupić na zmianie myślenia. Chciałam zaprzyjaźnić się z jedzeniem, ignorować to niezdrowe, a bawić się tym właściwym, może ugotować coś lekkiego, pysznego, pełnego witamin... Jak zwykle rzeczywistość sprowadziła mnie na ziemię.

Mój cel to wypośrodkować wszystko. Pracę i odpoczynek, jedzenie i odmawianie sobie, motywację i naturalne dla mnie pozostawanie smutnym i zamkniętym w sobie. I najważniejsze: puścić w niepamięć niepowodzenia i nie poddawać się nigdy. Trudne? O tak.

2 komentarze:

  1. Wiem, że to trudne... ale nie niemożliwe. Wierzę, że ogarniesz wszystko odpowiednio i mądrze, i że będziesz bardzo szczęśliwa. Karotko kochana trzymam za Ciebie kciuki, jestem z Tobą tak (jak Ty jesteś ze mną za co bardzo Ci dziękuję) i tulę Cię najcieplej jak można :) :*

    OdpowiedzUsuń
  2. znaleźć złoty środek we wszystkim. nie popadać ze skrajności w skrajność. gdy patrzę na moje życie wydaję się to niemożliwe, ale mam nadzieję, że Ci się uda. życie to ciągła walka, a nie możemy się poddać i odpuścić. przecież to nie leży w naszej naturze :)

    OdpowiedzUsuń