czwartek, 26 czerwca 2014

Zaczynam tę notkę już chyba z dziesiąty raz. Sama nie wiem, jak ma ten blog wyglądać, czy jeszcze jest sens to ciągnąć. Znowu mam ochotę wcisnąć backspace, bo to zdanie zdecydowanie mi się nie podoba.
Piszę tu chyba dlatego, że z jedzeniem mi się zepsuło. Było dobrze, wypadłam z rytmu, jest do dupy i od dwóch tygodni nie umiem się wziąć za siebie. Ale nie, to nieważne. 
Chciałam wam powiedzieć o tym, jak jest zielono, jak ta zieleń wybucha. Jakie to cudowne, jak się budzi o wpół do czwartej w nocy i jest już prawie widno. I jak słońce zachodzi prawie na północy. I jak idę spać i ta czerwona łuna ciągle tam jest. 


1 komentarz:

  1. co u Ciebie? dlaczego nie piszesz? pisz o wszystkim co Cię otacza, nie tylko o odchudzaniu, pisz co słychać, o tym właśnie jak jest zielono, jak świeci słońce.
    wróć, a jeżeli nie widzisz sensu, to po prostu żyj :*

    OdpowiedzUsuń